/R. Ligocka - Księżyc nad Taorminą/
piątek, 4 maja 2012
trener wewnętrzny
"- Może dobrze byłoby - powiedziałam Maćkowi - gdyby każdy z nas czasem traktował samego siebie jak sportowca, który może wiele osiągnąć i za którego jesteśmy odpowiedzialni. Gdybyśmy byli sami dla siebie kimś w rodzaju trenera, który zna nasze możliwości, ale też wie, jak osiągnąć cel. Nie wystarczą nasze wspaniałe pomysły, talent, ambitne plany. Ktoś musi pilnować, żebyśmy mogli je realizować i nie padli na ziemię tuż przed metą. Ktoś musi nam przypominać, że nie jesteśmy także mechanizmem we własnych rękach. Możemy mierzyć siły na zamiary, ale skądś te siły musimy brać i na pewno nie są one niewyczerpane. Sama zaś od dawna szanuję mojego wewnętrznego trenera, pozwalam mu mówić, cenię sobie jego brutalną trzeźwość. Oczywiście nie zawsze go lubię".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz