Otwiera kluczem najpierw furtkę, później drzwi, i wpuszcza dziewczynę do środka. Zapala kilka lamp, bierze od niej torbę. W jej włosach widać krople deszczu. On patrzy z nieukrywanym zachwytem. Ona spuszcza oczy z tym samym co przedtem uśmiechem, wymijającym, może nawet odrobinę kokieteryjnym. On idzie do kuchni, otwiera butelkę Meerlustu, wyjmuje herbatniki i ser. Kiedy wraca do pokoju, dziewczyna stoi przy regale z książkami i przechyliwszy głowę, czyta tytuły. Gospodarz puszcza muzykę – kwintet klarnetowy Mozarta. Wino, muzyka: rytuał, który mężczyźni i kobiety odgrywają między sobą. W rytuałachnie ma nic złego – wymyślono je, żeby ułatwić niezręczne etapy przejściowe." /J.M. Coetzee - Hańba/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz